Solo granie – gry planszowe dla jednego gracza

Planszówki dla jednego gracza?
Dla wielu osób spoza hobby jedyną rzeczą smutniejszą niż granie dorosłych ludzi w gry planszowe jest samotne granie w gry planszowe, ale dla kilku tysięcy członków „1-osobowej gildii” na Board Game Geek (oraz tysięcy innych podobnych) jest to sposób na spędzaniu czasu wolnego przy planszy. Wiadomo, że przeważnie gramy na konsoli w gry dla jednego gracza – i to jest normalne – podobnie jest z grami planszowymi dla jednego gracza tzn. gry solo, które również są ok!


Kilkanaście lat do tyłu, gry z opcją dla jednego gracza był, można powiedzieć towarem deficytowym. Minęło parę lat, a popularność gier dla jednego gracza znacząco wzrosła, aktualnie możemy bez problemu dostać grę solo, a coraz częściej wariant solo jest opcja po prostu „must have” w grze, żeby jej sprzedaż czy też kampania na kampaniach crowdfundingowych była ciut lepsza. Dlaczego tak się dzieje? Proste nasze pragnienie grania w gry planszowe, nigdy nie dorównało dostępności naszych znajomych z gier, ani entuzjazmowi członków naszej rodziny naszym hobby (jeśli jest inaczej, zazdroszczę wam!). Pozostawioną lukę może wypełnić gra solo lub inne hobby.

Po co wariant solo?
Takie warianty cieszą się ogromną popularnością, jak zauważył projektant stojący za wersjami Automa dla Stonemaiera, Morten Monrad Pedersen.

Stonemaier poprosił go o opracowanie wariantu solo, do gry Toskania – miał to być pracownik zajmujący się winiarstwem i uprawiania winorośli w ramach rozszerzenia owej gry. Pedersen wątpił, by wielu graczy było zainteresowanych takim rozwiązaniem. Podczas kampanii na platoformie Kickstarter – Toskanii – zauważył, że to właśnie ten cel był najbardziej interesujący. Postanowił utworzyć ankietę na forum Tuscany BoardGameGeek, pytając, jak ważna jest wersja solo dla wspierających. Prawie połowa respondentów stwierdziła, że „jest to co najmniej ważne”. Projektant spodziewał się, że liczba ta będzie bliska 5%. I tak powstał pomysł na AUTOMĘ, czyli tak zwanego Al gracza lub bota.


Obecnie warianty solo są zawsze mile widziane w grach. Muszę przyznać, że podejście w stylu Automy jest trochę uciążliwe w niektórych grach, często obejmujące wiele nowych zasad i wyjątków, których należy się nauczyć i zapamiętać. Tymczasem wykonywanie wszystkich ruchów graczy AI dla nich nie jest tak przyjemne, jak wykonywanie własnej tury (przykład Scythe, na początku Automa sprawia problem). Mamy XXI wiek, więc nic dziwnego, że z alternatywą przychodzi technologia i wspomagane przez aplikacje gry. Gdzie możemy jeszcze łatwiej grać w trybie solo, a Władca Pierścieni: Podróże przez Śródziemie jest świetnym niedawnym przykładem. Mimo to nadal gramy dwoma postaciami jako jeden gracz, podobnie jak Gloomhaven (chyba że kupiliście rozszerzenie do scenariuszy solo).

Zrobimy wariant solo, ale jaki?
Osobiście lubię gry solo, które wymagają minimalnych zmian reguł, dzięki czemu gra jest możliwie płynna i intuicyjna, plus zawsze pamiętamy jak w nią się gra. Jest to ważne, ponieważ niektóre gry np. Lords of Hellas odwracają całą grę do góry nogami na potrzebę wariantu solo i nic dziwnego, że ten wariant nie jest polecany.

Autorzy solo wariantów starają się, aby solo działało płynie np. Na Skrzydłach działa bardzo dobrze jako doświadczenia 1P. (Tak, Na Skrzydłach ma Automę, ale stosunkowo lekką). Wariant solo działa również ładnie w grach z elementami budowania talii – zwłaszcza potężnego Mage Knight, który jest prawdopodobnie przyjemniejszą grą solo niż w trybie wieloosobowym, biorąc pod uwagę jego złożoność (ja przynajmniej gram tylko solo w tą grę). Oparte na fabule tytuły przygodowe, są często idealne do gry w pojedynkę, a The 7th Continent okazały się idealne dla samotnych gekków. Gry kooperacyjne zawsze były proste do przerobienia na solo, gramy albo dwoma postaciami lub ograniczamy plansze. Jeśli gra ma mało interakcji między graczami to po prostu ścigamy się z jakimś wynikiem jak w Santa Maria.

Przyszłość solo?
Zachęcające jest także pojawianie się na rynku gier w pasjansa – czyli gry w których inni gracze nam nie przeszkadzają, a sami „budujemy” (np. rozwój talii, dokładanie kafelków itd.) naszą grę. Ostatnie ciekawe gry typu „Print&Play”, takie jak Maquis-francuska gra polegająca na umieszczaniu pracowników w ruchu oporu oraz Black Sonata, która genialnie sprawia, że ukryte ruchy i dedukcje działają solo. Mamy także gry dla jednego gracza i tylko jednego jako „właściwe” gry. Jak duży staje się ten trend, dopiero się okaże. Sam fakt, że wydawcy tacy jak Renegade widzą w solo graczach wystarczający potencjał jako samotne wilki, aby wypuścić coś o imponującej wartości produkcyjnej Proving Grounds. Mamy także automafactory czy obecnie prężnie działającego autor Dávid Turczi, który wybił się dzięki grze Anachrony, ale obecnie ma ksywkę Mr. Solo – pokazuje tylko, że „granie ze sobą” nie jest już żartem i ten kierunek będzie się rozwijał.

MaMiKr

 

Może Ci się również spodoba

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *