Gniew Barbarzyńców – recenzja

O Gniewie Barbarzyńców słów kilka:

AARRRGHHH. CONAN BIĆ. CONAN MIAŻDŻYĆ CZASZKI. CONAN BOGATY I SILNY. BOGOWIE SPRZYJAĆ.

Ale od początku…

To był piękny, festiwalowy dzień na GRAMY w Gdańsku. Z częścią ekipy Kości udaliśmy się do gralni w poszukiwaniu jakiegoś ciekawego tytułu do rozgryzienia. Wtem… pojawia się przed nami młodzieniec z tajemniczym błyskiem w oku i pyta, czy może nam zająć chwilę i pokazać coś ciekawego po drugiej stronie gralni. Z początku z małą dozą nieufności, ale jak najbardziej ochoczo (przygoda!) podążyliśmy za naszym przewodnikiem, aby trafić w sidła jednej z najlepszych premier 2020 roku (owszem, przewidywanie przyszłości również należy do codziennych aktywności Kości): Gniewu Barbarzyńców!

O co tu właściwie chodzi?

Gniew Barbarzyńców to gra urzekająca klimatem, grafikami, ale przede wszystkim bardzo ciekawa pod względem mechaniki i przebiegu walk.

Podczas rozgrywki znajdujemy się w Obscurii, która pożerana jest przez złowieszcze macki Limbo. Wydobywamy z siebie swe najpierwotniejsze instynkty oraz zaciekłą wojowniczość i na jednym z pięciu „kafelków” planszy toczymy walki z potężnymi bossami lub pozostałymi barbarzyńcami – w końcu namaszczonym przez bogów Megaczempionem Destrukcji może zostać tylko jeden.
Jak na prawdziwego wojownika przystało, w naszym życiu liczą się przede wszystkim: Masa – dzięki niej rośniemy w siłę i z coraz większą łatwością rozgniatamy przeciwników jak karaluchy; Chwała – to właśnie zdobycie największej ilości punktów chwały gwarantuje nam zwycięstwo – to nasze imię będzie powtarzane w pieśniach i legendach przez wiele, wiele wieków, i to nas bogowie przyjmą do siebie z otwartymi ramionami, podczas gdy reszta krainy szczeźnie w objęciach Limbo.

Na początku rozgrywki warto przyjrzeć się każdemu z barbarzyńców; każda z postaci ma barwny charakterek oraz szczególne umiejętności, które (właściwie wykorzystane i z błogosławieństwem bogów) mogą stanowić duże utrudnienie dla przeciwnika podczas starcia 1:1, a w czasie gry możemy odblokować ich kolejne zdolności poziomy.

Sama walka, z bossem czy też graczem, opiera się na współczynniku naszej masy wzmocnionym o rzut kością. W przypadku walki z bossem rzut wykonuje inny gracz, co dodatkowo angażuje w rozgrywkę barbarzyńców spoza kolejki. Wsparciem w walce może być wałówka, wierny wierzchowiec lub nałożnice (nie będziemy jednak wdawać się tu w szczegóły). Gdy wszystko inne już zawiedzie, możemy zaryzykować i sięgnąć po pomoc do bogów, losując żeton z Wora Przeznaczenia, który może zarówno wyratować nas z opresji, jak i przyczynić się do tragicznej porażki – tylko dla odważnych!

Po wygranej walce zdobywamy chwałę i łupy, po przegranej otrzymujemy ujemne punkty chwały i spadamy na niższe poziomy, a niezmiennie po walce mamy szansę wyposażyć się w pierwszej klasy ekwipunek (o ile jednak opływamy w chwałę na tyle, że możemy sobie na to pozwolić). W razie porażki nieco pocieszające jest otrzymanie Karty Czaszki, która dodaje całej grze pikanterii i buduje napięcie; możemy użyć jej w wielu sytuacjach, zarówno, żeby pomagać, jak i przeszkadzać, w zależności od kaprysu. Dzięki temu porażka jest nieco mniej dotkliwa i niejednokrotnie daje nam szansę na spektakularny powrót.

Ciekawym urozmaiceniem jest sama plansza składająca się z pięciu kafelków, po których możemy poruszać się w poszukiwaniu silniejszych przeciwników (a, co za tym idzie, większej chwały i jeszcze lepszych łupów). Aby jednak nie było zbyt łatwo i przyjemnie – świat barbarzyńców jest bezlitosny i sprzyja tylko najsilniejszym –z upływem czasu kafelki kolejno przewracamy na drugą stronę, która to ujawnia wzmocnienia dla potworów (+ jeszcze ciekawsze grafiki!) i motywuje nas, żeby szukać szczęścia wśród silniejszych przeciwników, a nie gnić jak tchórz cały czas na najłatwiejszym poziomie. Do tego na poszczególnych etapach wędrówki widnieją różnego rodzaju wzmocnienia lub modyfikacje, co dodatkowo wzbogaca starcia.

To z dużego grubsza tyle, jeśli chodzi o sam sposób rozgrywki. Warto może jeszcze wspomnieć, że twórcy dodali możliwość skrócenia barbarzyńskich walk poprzez zmniejszenie ilości pól wyznaczających kolejne tury – jeśli akurat mamy mniej czasu na grę, możemy wybrać ten wariant, ale jeśli chcemy delektować się młócką i chwałą, możemy rozegrać pełną sesję.

No ale to fajne czy niefajne?

Wśród pojawiających się już recenzji dominują silnie pozytywne opinie, zdarzają się jednak też głosy mówiące o dłużącej się rozgrywce, trudności z powrotem ‘do gry’, jeśli nasza postać na początku nie zdobędzie imponującego ekwipunku i chwały.

Osobiście zgadzam się z tym tylko w pewnym stopniu – wydaje mi się, że Gniew Barbarzyńców to jedna z tych gier, w których bardzo istotne jest wczucie się w klimat i postaci (czyt. wydobycie z siebie żądzy krwi i pierwotnych instynktów!). W dotychczasowych rozgrywkach zauważyliśmy, że zupełnie inaczej „gra się”, jeśli barbarzyńcy są w rozgrywce całym sobą, z pasją czytają opisy, czują ducha walki i chętnie angażują się w konflikty, czy to atakując się nawzajem, aby umniejszyć chwałę przeciwnika, czy uczestnicząc w walkach innych graczy, a inaczej, gdy każdy skupia się tylko na „klepaniu potworków” i ciułaniu na własny dobytek.

Chociaż wydaje się, że całość aż kipi od negatywnej interakcji, co może odstraszać niektórych zawodników, wcale nie musi tak być. Dobrym rozwiązaniem jest dowolność wyboru – czy chcemy walczyć z innym graczem czy z losową potwornością. Daje nam to również szansę wzmocnienia swojej postaci, jeśli pozostałe są chwilowo zbyt silne, żeby walczyć z nimi bezpośrednio – pokonując bossów wzmacniamy siebie, aż będziemy mogli rzucić się z pełną masą na innego wojownika.

Na koniec nie mogę nie wspomnieć o pieczołowitości wykonania, niesamowitych grafikach (które mają być jeszcze bardziej urozmaicone w wersji ostatecznej), świetnej reklamie i przede wszystkim sercu włożonym w tę grę przez twórców!

Dzięki GRAMY i barbarzyńcom Jakubowi oraz Krzysztofowi, którzy wprowadzili nas w świat Obscurii, mieliśmy okazję poznać znakomitą grę i chętnie przyczynimy się do promocji. Mocarnie zachęcamy do zakupu, jak tylko gra pojawi się na ‘wspieraczce’, bo to na pewno jeden z tytułów, który ożywi wasze półki!
Przez pewien czas dysponowaliśmy również jeszcze prototypem, do ogrywania na spotkaniach i wydarzeniach Kości, gdzie gra znalazła wielu już fanów!

Mart

Może Ci się również spodoba

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *