Recenzja gry – Terror of London
przez admin · marzec 5, 2021
Terrors of London to nic innego jak znany i lubiany mechanizm budowania tali, który znaleźć można w wielu grach dostępnych na rynku. Pewnie większość z graczy przynajmniej raz miała okazję zagrać lub podejrzeć rozgrywkę w Star Realms, czy Hero Realms. Tak właśnie, Terrors of London to kolejna tego typu gra, która dołącza do sporej rodziny deck-buildingów. Z informacji pudełkowych wspomnieć należy, że jest to gra wyłącznie dla 2 osób, a sugerowany wiek graczy to 14+.
Rozgrywka
W grze wcielamy się we władcę, którego zadaniem jest zniszczenie do 0 poziomu życia oponenta. W tym celu każdy z graczy dysponuje talią kart, którą stara się rozbudowywać kupując nowe karty z rynku (tutaj zwanego ulicą), zagrywając te, które mają znacznik ataku i pozwalają zniszczyć przeciwnika. Karty po zagraniu trafiają na nasz stos odrzuconych, a gra toczy się naprzemiennie do czasu zwycięstwa jednego z graczy. W grze dysponujemy także planszetką władcy, która zawiera zdolność lub akcję specjalną jaką możemy zgrać w swojej turze. Dodatkowo dostępne są dwa typy kart a więc karty reliktów i hordy. Relikty to karty, które nie będą trafiać na nasz stos kart odrzuconych, a od razu będą wykładane obok naszego władcy, takich kart możemy mieć wyłącznie trzy, ale pozwalają one na obronę przed przeciwnikiem albo dostarczają dodatkowych akcji, a więc działają jak niektóre z baz w Star Realms. Hordy natomiast mają swoje frakcje, które można łączyć, a zagrywane razem pozwalają wykorzystać dodatkową akcję z jednej karty przynależnej do hordy.
Co działa naszym zdaniem na plus, a co podoba nam się mniej w grze?
Na plus:
- wykonanie gry- pudełko, tekturowe znaczniki, planszetki graczy z licznikami, których raczej nie spotykamy w innych grach tego typu,
- klimat – ilustracje wprowadzają w mroczny klimat potworów i strzyg grasujących po ulicach dawnego Londynu,
- dostępne zróżnicowane postaci z odmiennymi akcjami i liczbą punktów życia,
- rozbudowanie gry- spora ilość zależności i możliwości „kombowania” kart powoduje, że będzie można się cieszyć nią nieco dłużej niż innymi deck-buildingami,
- czas rozgrywki – znając nieco karty można zamknąć partię w czasie 20 minut.
Na minus:
- instrukcja – nawet dla graczy znających ten typ gier opis niektórych pojęć, jak choćby „Nawiedzenie”, zdecydowanie za bardzo zagmatwano,
- mnogość akcji, która powoduje konieczność częstego zaglądania do instrukcji przy pierwszych rozgrywkach.
Podsumowując gra nie jest to rewolucją w obszarze mechaniki i nie wywraca jej do góry nogami. Natomiast jest to solidny deck-building, który będzie dostarczał rozrywki graczom przez wiele wieczorów. Średnia ocen gry na BGG to 7.3, my oceniamy ją na 7 jest to dobry tytuł, w który nie odmówimy partii. Trzeba też powiedzieć, że gra zdecydowanie zyskuje z czasem, kiedy po kolejnych partiach można sprawniej poruszać się w doborze kart i ich łączeniu. Warto się nią zainteresować szczególnie jeśli lubisz ten typ gier, a także mroczny klimat wiktoriańskiego Londynu.
Karolina i Tomek